Pielęgnacja niemowlaka – podstawowe produkty
O tym temacie na blogu już myślałam jakiś czas temu, no i w końcu się pojawia. Jak czasem wspominam w innych wpisach, mój blog nie jest po to, aby komuś doradzać, tylko służy wzajemnemu dzieleniu się. Także, dzielę się z wami tym, czym ja pielęgnuję na co dzień moje maleństwo 🙂
Od paru lat uczę się zdrowego minimalizmu w codziennym życiu, zarówno jeśli chodzi o organizację przestrzeni, jak i codzienną pielęgnację. Dlatego uważam, że im mniej będę nakładać na córcię szeroko rozpowszechnioną chemię, tym lepiej będzie dla jej zdrowia. I choć nie uważam się w stu procentach za osobę stricte BIO, to jednak zwracam mocną uwagę na to, co kupuję, aby różnych chemikaliów, konserwantów i innych tym podobnych rzeczy nie było za dużo.
Produkty, które uważam za codzienny must have to z pewnością mleczko, penaten, przefiltrowana woda z wacikami, sól fizjologiczna, no i oczywiście zestaw do higieny jamy ustnej. Całą resztę uważam za sprawę drugorzędną, choć nie ukrywam, że także się przydają 🙂
Twarz i zęby
Do przemywania twarzy, oczek i uszek używam soli fizjologicznej na nasączonym waciku. Po dokładnym przemyciu twarzy, kremuję ją mleczkiem. Kiedy widzę, że malutkiej zebrały się wydzieliny w nosku, przeczyszczam go solą fizjologiczną oraz fridą do nosa. Nie wiem, jak to wygląda u innych niemowlaków, ale moja córcia ma zawsze z tego niezły ubaw, zwłaszcza z fridą 🙂
Do higieny jamy ustnej na samym początku używałam zestawu Nenedent Baby, bo miałam do fluoru pewne obiekcje. Ostatecznie okazały się niewłaściwe i po wizycie u stomatologa dziecięcego, teraz już bez uprzedzeń używam pasty z fluorem dla niemowląt od 0-2 lat.
Fluor zapobiega powstawaniu próchnicy, a pasty dla dzieci są robione na tyle bezpiecznie, że w przypadku połknięcia przez niemowlę, nic złego mu się z pewnością nie stanie, co mogę osobiście potwierdzić 🙂 Szczoteczka oczywiście z miękkim włosiem, zmieniana raz w miesiącu, podobnie jak nasze. Wiem, że można wymieniać co 2-3 miesiące, ale z racji tego, że mam dość “sterylną” naturę, robię to częściej.
Ciało
Stópki, a zwłaszcza rączki, bardzo często się brudzą, więc przemywam je wacikiem nasączonym przefiltrowaną (czasem przegotowaną) wodą. Często też dokładnie przemywam szyję, ponieważ tam gromadzą się resztki jedzenia i inne zabrudzenia. Co drugi, czasem co trzeci dzień całe ciałko kremuję mleczkiem, a na fałdki nakładam delikatną warstwę penatenu. My naszą małą kąpiemy co drugi dzień (w przypadku upałów codziennie), więc wtedy używamy żelu do mycia. W dni, kiedy nie ma kąpieli, przemywamy ciałko wacikami nasączonymi wodą albo nawilżanymi chusteczkami, choć tych drugich zazwyczaj używamy podczas podróży. Są kompaktowe, dobrze nawodnione, no i w stu procentach bezpieczne, bo są na samej wodzie 🙂
Jeśli chodzi o pielęgnację pośladków, stosuję dwa specyfiki, penaten i sudocrem, no i oczywiście wodę z wacikami do przemywania. Penaten stosuję codziennie w miejscach fałdek przy pachwinach, a sudocrem używam w przypadku większych zaczerwienień lub odparzeń. Aby zapobiegać odparzeniom, stosuję tzw. wietrzenie podczas przewijania przez ok 10-15 minut. W międzyczasie, daję córci jakąś zabawkę albo coś interesującego i bezpiecznego do zabawy, aby mi się nie zanudziła 😉
Rzadko używane
Kolejnych wymienionych poniżej rzeczy nie używam codziennie, ale z pewnością się przydają. Jest to szczotka do włosów z miękkim włosiem i cążki do paznokci dla niemowląt. Nie może też zabraknąć gazików do dezynfekcji w razie skaleczenia, no i oczywiście bawełnianych patyczków dla niemowlaków. Szczotkę używamy po kąpieli do zaczesania włosków, choć też nie zawsze to robimy. Nasza córcia ma ich na razie na tyle mało, że ten zabieg nie jest konieczny, choć sprawia nam wiele radości 😉
Kiedy nasze maleństwo było noworodkiem, nie obcinaliśmy jej paznokci, aby nie uszkodzić przez przypadek płytki paznokciowej. Zaczęliśmy to robić dopiero, gdy paluszki stały się większe, silniejsze. Paznokieć staje się wtedy większy, bardziej trwały, więc ryzyko skaleczenia dziecka też jest mniejsze. U nas było to dopiero około 5 miesiąca.
Patyczki higieniczne używam do czyszczenia zewnętrznej części małżowiny usznej, raz w tygodniu lub wtedy, gdy widzę, że uszko robi się coraz bardziej zabrudzone. A na co dzień używam po prostu wacika nasączonego solą fizjologiczną.
Obowiązkowo w apteczce
W naszej domowej apteczce nie brakuje też miejsca na drobne specyfiki dla córci. Jest to termometr bezdotykowy, Octenisept (dobry zwłaszcza przy pielęgnacji kikuta pępowinowego), no i oczywiście witamina D, którą podajemy codziennie wg zaleceń pediatry 🙂 Nam się ostatnio termometr bardzo przydał, kiedy malutka nam gorączkowała przez ząbkowanie. Na bieżąco kontrolowaliśmy jej temperaturę ciała, a ja przynajmniej byłam spokojniejsza, kiedy widziałam, że spada 🙂
Podsumowanie
Jak czasem przeglądam oferty na rynku, to odnoszę wrażenie, że niektóre produkty do pielęgnacji niemowląt są naprawdę niepotrzebne… Ale to tylko moje osobiste spostrzeżenie 😉 Wydaje mi się, że to, co opisałam, jest podstawowym zestawem dla każdego rodzica 😉 Według mnie to, co używamy, nie jest jakąś kolosalną ilością, choć mogę się mylić – może któraś mama używa jeszcze mniej specyfików?
A jeśli ktoś jest ciekaw, jak wygląda u mnie karmienie niemowlęcia pokarmami stałymi, to zapraszam do innego wpisu na ten temat 🙂
Pozdrawiam!
Ania 🙂