MOJE POMYSŁY,  SZYCIE

Sukienka na roczek. Szycie zza kulis

Na dniach postanowiłam uszyć coś dla mojej kruszynki. Ostatecznie stwierdziłam, że moim celem stanie się sukienka na roczek. Docelowo chciałam, aby była zarówno elegancka, jak i praktyczna oraz wygodna. W tym wpisie pragnę się z wami podzielić etapami powstawania tej sukienki oraz powiem, dlaczego nie nadaje się na razie do użytku… No to zaczynamy?

Sukienka na roczek – wykrój i dobór materiałów

Myśląc o uszyciu sukienki na roczek, postanowiłam posłużyć się w miarę prostym i uniwersalnym wykrojem. Pierwszym z powodów był fakt, że dopiero stopniowo wchodzę w świat szycia ubrań i wolałam mieć pewność, że wyjdzie. Drugi powód był taki, że bardzo lubię proste, klasyczne formy. Ponadto myślę, że małym dzieciom chodzi w ubraniu przede wszystkim o wygodę i dobrą zabawę 😉 Świetnym rozwiązaniem okazał się wykrój, który znalazłam na stronie Olabela – Sukienka z zakładkami typu full skirt. Ponieważ na co dzień lubię subtelną elegancję, staram się ją też odrobinę wdrażać w życie mojej małej dziewczynki. Dlatego nie mogło zabraknąć pięknych falbanek na rękawkach 🙂 To taki mój osobisty pomysł. Zresztą – bardzo ją lubię w takich falbankach. Myślę, że wygląda w nich uroczo 🙂

W doborze materiałów nie miałam większych problemów, ponieważ cały czas myślałam o połączeniu pudrowego różu z beżem i kwiatami… A ponieważ miałam jeszcze w zanadrzu takie piękne materiały, które zostały mi po uszyciu pierwszych bodów dla córeczki ( możecie je zobaczyć tutaj), postanowiłam je zużyć. Starczyło mi ich dosłownie na styk! 🙂 Myślę, że użycie klasycznego jersey’u na materiał to strzał w dziesiątkę. Z pewnością znacznie wygodniej będzie kruszynie w sukience tego typu, niż w nadmiernych tiulach czy koronkach. Zwłaszcza, że mówimy tutaj o rocznym bobasie 😉

Etapy szycia

Tutaj posłużyłam się dokładną i gotową instrukcją, załączoną do wykroju. Jest ona po angielsku, ale myślę, że współcześnie nie jest to już dla nikogo problemem. Wystarczy dobry translator, gdy czegoś nie wiemy lub mamy wątpliwości, czy dobrze zrozumieliśmy dane zdanie – i już 😉 W jednym z punktów dotyczących wszywania gorsetu, doszyłam wcześniej przeze mnie przygotowane falbanki. Każdy z podanych punktów starałam się robić niezwykle starannie i dokładnie. Zwłaszcza z tego powodu, że jersey z natury bardzo się roluje i potrzeba poświęcić mu znacznie więcej czasu na przygotowanie do szycia, niż np. przy klasycznej bawełnie. Przez cały etap szycia, moja kruszynka była bardzo zainteresowana tym, co się dzieje. W międzyczasie mówiłam jej, co robię, z jakiej okazji itd. Kiedy wiedziałam, że dana część była zrobiona i nie było w niej żadnego potencjalnego zagrożenia (np. szpilki!), dawałam jej do obejrzenia. Była taka uradowana! Zwłaszcza widząc końcowy efekt już na sobie. Mówiłam wam już, że najbardziej lubię szyć właśnie dla niej? 🙂

Sukienka na roczek. Co poszło nie tak?

Cały etap szycia poszedł mi naprawdę dobrze, co mnie dość mocno zaskoczyło i ucieszyło. Być może było to spowodowane tym, że wszystko robiłam bardzo powoli i spokojnie. Jak widać, ma to swój ogromny, pozytywny skutek. Chyba będę częściej szyć na spokojnie. Naturę mam dość żywiołową, czasem szaloną, więc nie zawsze jest to dla mnie proste 😉

A to, co właśnie przez moje szalone usposobienie nie wyszło to… Oznaczenie miejsc na guziki – springi. Od pewnego czasu wypisał mi się mój dobry, klasyczny pisak krawiecki, więc do użycia posłużyłam się ZWYKŁYM pisakiem, licząc na to, że w razie czego uda mi się go usunąć odplamiaczem. Nic bardziej mylnego! Nie dość, że ślady nie chciały ostatecznie zejść, to w dodatku są mocno widoczne przez to, że pisak był czarny… Tak, wydaje się trochę dziwne i absurdalne, wręcz głupie. Jak widać, w moim przypadku wszystko jest możliwe – nawet taki niewypał 😉 Czasem po takich przypałach aż się sobie dziwię, skąd w ogóle przychodzą mi do głowy takie głupie pomysły. Ostatecznie, po pierwszej próbie odplamienia (nawet trochę zeszło!), wybrałam się z nią do pralni. Tam dowiedziałam się, że nic nie da się z tym zrobić…

20190817 115450 1024x768 Sukienka na roczek. Szycie zza kulis
O dziwo, nawet bardzo nie widać tych kropek 🙂

Podsumowanie

Na szczęście, do większego przyjęcia na roczek jest jeszcze miesiąc czasu, więc i tak uszyję jeszcze jedną sukieneczkę – co ostatecznie wychodzi nawet na dobre. Będzie więcej szycia – już się nie mogę doczekać 😉 Takie szczęście w nieszczęściu. Tak czy siak, sukienka mimo wszystko będzie się nosić, nawet jeśli ślady nie zejdą całkowicie. Tylko wtedy na roczek raczej nie posłuży. Będzie na co dzień, do zabawy i do potencjalnego zabrudzenia 😉 Myślę, że kolejna sukienka będzie w ciemniejszych, bardziej kontrastowych barwach – kruszyna wygląda w nich cudownie! Zresztą, według mnie, jej we wszystkim jest pięknie 🙂

Jeszcze spróbuję tę sukieneczkę w jakiś sposób odplamić – skoro jednak trochę zeszło, to może zejdzie całkowicie? A może ktoś z was zna sposób na odplamienie po pisaku? Będę wam bardzo wdzięczna za porady 🙂

Tymczasem, mając za sobą kolejną naukę na własnych błędach, wyciągam wnioski na przyszłość i idę dalej do przodu 🙂 A wam życzę samych udanych projektów! 🙂

Ania

20190817 115217 1024x819 Sukienka na roczek. Szycie zza kulis
Myślę, że ten materiał w kwiaty jest cudny!
20190817 115239 1024x768 Sukienka na roczek. Szycie zza kulis
I te falbanki… 🙂
20190816 175352 983x1024 Sukienka na roczek. Szycie zza kulis
Tak, jak pisałam na początku – jest trochę większa, aby była na dłużej 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *