Biała sukienka w stylu boho. Szycie zza kulis
Biała sukienka w stylu boho chodziła mi po głowie już od bardzo dawna – jeszcze wtedy, gdy nie miałam pojęcia, że kiedykolwiek szycie stanie się moją pasją 😉 Nigdzie nie mogłam znaleźć takiej, która spełniłaby moje oczekiwania. Chciałam, by była przede wszystkim na 100% z naturalnego włókna, w przystępnej cenie (ha!), w dodatku z haftem i falbaną. Wymogi ogólnie nie z tej ziemi, a dodatkowo wtedy jeszcze nie bardzo wiedziałam, co to batyst. Nie wspominając też o stylu sukienki (bo nie każdy mi odpowiadał), jej długości, a przede wszystkim dopasowaniu do sylwetki 😉 Odkąd powoli zaczynam się czuć nieco pewniej w świecie szycia ubrań – postanowiłam więc uszyć własną wersję.
Dobór materiałów
Bardzo długo szukałam batystu haftowanego, który chciałam mieć na tego typu sukience. Pierwszym problemem była jego niewielka ilość, którą znalazłam w pokładach internetu. Kiedy po długich i uporczywych poszukiwaniach natrafiłam na sklep.amstii.pl – byłam w batystowym siódmym niebie 😉 Potem zaczął się problem z wyborem „tego” haftu. Chciałam, by było delikatnie i kobieco. Moją pierwszą decyzją od początku były kwiaty, choć przeglądając inne wzory, pojawił się kolejny punkt zawieszenia, bo się nie mogłam ostatecznie zdecydować. Kiedy stwierdziłam, że jednak pozostanę przy delikatnym wzorze kwiatowym… był tymczasowo niedostępny, więc musiałam po raz kolejny dać sobie czas. Jak dołożyć do tego wybuch pandemii (sukienkę planowałam szyć już w marcu/kwietniu) i zdalne studiowanie, które mi kompletnie nie służy – szycie tej sukienki musiało odejść na późniejszy termin, ale nareszcie się udało 🙂
Podszewka to ostatecznie dwa różne rodzaje materiałów połączone ze sobą. Część góry to jednolity batyst – na próbę dokupiłam w tym samym sklepie niewielki kawałek, bo byłam ciekawa, jak on się zachowuje bez haftu. Od talii w dół sukienki Wykorzystałam do tego nieużywaną przeze mnie halkę sukienkową i obcięłam ją w miejscu talii. Użyłam więc czegoś, co raczej batystem nie jest, ale szczerze nie wiem jak ten materiał się nazywa. Zauważyłam, że często się go stosuje w halkach i u mnie też spełniał wcześniej taką funkcję. Na pewno będę wdzięczna za informację, co to może być za materiał – jest delikatny, cienki, zwiewny, lekko rozciągliwy i delikatnie prześwitujący. Może to lycra? Naprawdę nie wiem, nie miałam z nim wcześniej do czynienia w szyciu 🙂
Wykrój
Wykrój na tę sukienkę to prawdę mówiąc klasyczny, prosty i teraz już bardzo popularny w świecie szyciomaniaków top codzienny. Cała reszta sukienki to już w sumie inwencja twórcza 🙂 Taki miałam na nią pomysł – na cienkich ramiączkach, z falbaną i bardziej rozkloszowanym, nieco zwiewnym w ruchu dołem na spódnicę. Pomysł na gumkę i nieco luźniejszą część talii przyszedł w międzyczasie – chciałam, by było nieco luźniejsza, bardziej codzienna. Opcjonalnie przygotowałam też dłuższy prostokąt na pasek do sukienki, by móc ją od czasu do czasu związać w talii – dla dodania jej nieco więcej elegancji.
Ta sukienka to jedna z moich pierwszych prób szycia na miarę oraz „dziewicza” konstrukcja ubioru, czego wstępnie nauczyłam się dzięki kursom online Twoje Wykroje. Zaczęłam je jesienią zeszłego roku i jedne z końcowych lekcji przerabiam teraz w trakcie wakacji, póki mam wolne od studiów 😉 Kierując się radami z kursu, a także czerpiąc informacje z książki Burda. Szycie jest łatwe o tym, jak ściągnąć miarę i jak dopasować wykrój – udało mi się dopasować górę sukienki pod wymiar swojej sylwetki, z czego jestem ogromnie dumna! Zszokowało mnie to, jak bardzo ubrania w sieciówkach są „szufladkowane” do jednego rozmiaru, bo jednak każda sylwetka jest inna i ciężko ją zamknąć w sztywnych ramach. Podobnie, jak jest ogólnie z każdym człowiekiem, bo wszyscy są niepowtarzalni 😉
Dopasowanie wykroju
U mnie okazało się na przykład, że w biodrach mam rozmiar 38, talia to raczej 36, zaś klatka piersiowa waha się między 34, a 35. I teraz pytanie – gdybym miała kupić ubranie, to w jakim ostatecznie rozmiarze? Jedne spodnie, które kupiłam parę lat temu w jednej z sieciówek i zapinam je w talii, mają zapisany rozmiar 34, ale szukając sukienki zawsze miałam problem. Zazwyczaj w 34 czułam się zbyt upięta, a wolę jednak nieco więcej luzu w ubraniu, zaś rozm. 36 dawał go definitywnie za dużo i wyglądałam jak w worku 😀 Najtrudniej jest u mnie z rozmiarem bioder, ale że w tej sukience mam wersję rozkloszowaną, mogłam w dużej mierze pominąć ten jeden pomiar.
W odpowiednich miejscach topu pomniejszałam lub powiększałam wykrój, adekwatnie do moich wymiarów sylwetki. Chciałam dodatkowo zrobić ją w taki sposób, by dobrze trzymała przy w obrębie klatki piersiowej, ale miała nieco więcej luzu w talii – by nie była nadmiernie „upięta”. Bazą do konstrukcji był dla mnie wykrój z rozmiaru 34, ponieważ z nim miałam najłatwiej podczas przerabiania – najwięcej musiałam powiększyć od talii do bioder, co wydawało mi się w praktyce znacznie łatwiejsze, niż próba pomniejszania części klatki piersiowej (zaszewka!), bazując na rozm. 36 lub 38 😉 Cały wykrój topu oznaczyłam w miejscu talii i dodałam parę cm poniżej na część zaszycia i tunel na gumkę.
Część na spódnicę stworzyłam z dwóch większych prostokątów, których kształt wzięłam z wykroju Burdy. Dokładnie pochodzi on z nr 10/2018, model 111. Wzięłam go ponownie, ponieważ odręczne rysowanie prostokąta zazwyczaj mnie nieco przeraża i często wychodzi mi dość krzywo 😉 Jak ten dół prezentuje się wizualnie na mojej pierwszej uszytej dla siebie sukience, możecie znaleźć tutaj. Chciałam, by spódnica układała się na tej batystowej podobnie – rozłożyście i zwiewnie, bo takie sukienki lubię najbardziej.
Etapy szycia
Jeśli chodzi o samo szycie, to poniżej przedstawię mały plan, jak ogólnie wyglądało u mnie jej powstawanie. Po planie przedstawię już raczej niewielki opis, jak wyglądało szycie danego elementu oraz dodatkowe uwagi, które uznałam za istotne 🙂
- Dekatyzacja i prasowanie materiału.
- Konstrukcja wykroju
- Nanoszenie wykroju na materiał. Wycięcie od razu pozostałych części potrzebnych do całego projektu (np. gumka do talii itp.).
- Szycie części góry, łącznie z przedłużonym odszyciem (podszewką), falbaną i ramiączkami – zgodnie z instrukcją szycia topu codziennego z falbaną.
- Szycie dołu sukienki – łączenie dwóch prostokątów na spódnicę i marszczenie góry.
- Połączenie części góry i dołu.
- Tworzenie niewielkiego tunelu między obniżoną częścią talii i spódnicą. Włożenie gumki w tunel.
- Wykończenie falbany i części spódnicy mereżką.
W przypadku batystu z haftem bardzo zwracałam uwagę na to, by kwiaty podczas nanoszenia wykroju układały się równomiernie w każdym miejscu. Falbanę do sukienki zrobiłam na podstawie wskazówek od Julii Dzwończyk na temat topu codziennego i jego modyfikacji. Skorzystałam z filmiku na YouTubie, w którym został opisany proces tworzenia falbany. Bazą do jej wykonania było odszycie z topu codziennego. Odkrycie związane z tym, jak stworzyć taką falbanę było dla mnie ogromnym, pozytywnym zaskoczeniem. Niesamowite jest to, jak wiele ciekawych kształtów można otrzymać na podstawie jednego wykroju. Wciąż mnie to zadziwia! Po skrojeniu części topu zabrałam się za krojenie części na spódnicę. Batyst dość mocno prześwituje, a ja nie chciałam doprowadzić do sytuacji, że nie będę mogła do sukienki założyć ciemnej bielizny, więc zdecydowałam się zrobić z odszycia przedłużoną halkę na sukienkę 😉
W części batystowej spódnicy – dwa skrojone prostokąty połączyłam ze sobą, a następnie zmarszczyłam klasyczną metodą, szyjąc najpierw na dwa ściegi o maksymalnej długości*. Kiedy marszczenie miałam gotowe, ostatecznie je jeszcze przeszyłam tuż przy brzegu dla stabilizacji, bo zaczęło mi się nieco przesuwać podczas mocowania części spódnicy do przygotowanej góry topu. Nie chciałam dopuścić do sytuacji, że spódnica jest w jednym miejscu zmarszczona mocniej, a w innym mniej.
*o tym, jak zrobić tego typu marszczenie pisałam dokładniej na tutorialu Jak uszyć prostą sukienkę dla dziewczynki?. Instrukcja jest co prawda z myślą o dzieciach, ale metoda szycia jest oczywiście bardzo uniwersalna.
Sukienka boho – co nie wyszło?
Tu będzie nieco zabawnie – cała sukienka. To znaczy – początkowo. Planowałam ją najpierw „puścić po całości”, wg pierwszej możliwości przeróbki – przedłużając top i tworząc z niego sukienkę. Ale że w świecie poznawania różnego rodzajów materiałów i ich zachowywania się na ubraniu wciąż się uczę i popełniam różne błędy (wcześniej szyłam głównie z jersey’u) – nie przewidziałam, że batyst nie ułoży mi się zbyt ładnie w takiej formie. Dlatego musiałam sporo pozmieniać w części dołu, by całość wyglądała rzeczywiście tak, jak planowałam. Ostatecznie top skróciłam wtedy do talii, a całą resztę ostatecznego szycia już znacie powyżej 🙂
Dodatkowo – nie tyle źle poszło tworzenie wszytej podszewki, ile wykonanie jej w całości. Ponieważ staram się zużywać maksymalnie te materiały, które posiadam lub modyfikować nieużywane i niezdatne do sprzedaży ubrania, w których wcześniej chodziłam. Ostatecznie połączyłam nieużywaną przeze mnie podszewkę z dawnej sukienki z przygotowanym już materiałem na odszycie topu. Ogólnie pomysł jak dla mnie jest dobry, tylko wizualnie do środka nie wygląda to jakoś rewelacyjnie – taka „przecięta” w połowie podszewka 😉 Na szczęście nie przeszkadza to w żaden sposób podczas użytkowania.
Z czego jestem najbardziej zadowolona?
Ogólnie to oczywiście z całości, bo naprawdę świetnie się w niej czuję, rozmiar idealny i ogólnie wszystko dobrze leży 🙂 Gdybym miała jednak wytypować z sukienki jedną rzecz – wybrałabym ramiączka. Niby drobiazg, ale właśnie tego typu drobiazgi, małe akcenty w ubiorze są często jednymi z ważniejszych i dość kluczowymi detalami, które nadają ubiorowi pewnego rodzaju „smaku”. Uszycie ramiączek, ich wywleczenie na prawą stronę i ogólnie przygotowanie ich do krojenia w taki sposób, by się ładnie, równomiernie układały było nieco czasochłonne, ale bardzo przyjemne w tworzeniu. Myślę, że takie małe „smaczki” w ubraniach są jedną z lepszych rzeczy, które wprost uwielbiam robić – z tego też powodu znacznie częściej szyję dość długo jedną rzecz. Świetnie się sprawdza w tworzeniu takich detali słuchanie audiobooków lub ciekawych podcastów – czas powoli płynie do przodu, rączki pracują, a przy okazji można się dowiedzieć czegoś ciekawego 🙂
Biała sukienka w stylu boho – podsumowanie
Prawdopodobnie niektóre z procesów szycia dla siebie ubrań robię dość „na czuja”, wciąż niepewnie, szukając różnych rozwiązań itp. Gdyby coś w tym wpisie było niejasne lub niekoniecznie profesjonalnie i krawiecko ujęte, a ktoś z Was jest nie tylko pasjonatem, ale także profesjonalistą w tej dziedzinie – chętnie dowiem się, gdzie zrobiłam przypał – a ten u mnie jest ogólnie często nieunikniony 😉 Materiału starczyło mi na styk, by móc dodatkowo uszyć mniejszą wersję batystowej sukienki dla mojej córeczki. Takie matchy-matchy świetnie się u nas sprawdziło podczas rodzinnej sesji zdjęciowej. Kiedy tylko będą gotowe do odbioru, wrzucę tutaj parę perełek, by pokazać też sukienkę Kruszyny i nas obie 🙂
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tej sukienki! Jest to też mój pierwszy uszytek, który tworzyłam na overlocku. Dostałam go całkiem niedawno w prezencie urodzinowym i cieszy mnie ogromnie, że dzięki niemu mogłam wykończyć brzegi mereżką, bo do batystu haftowanego tego typu wykończenie odpowiadało mi najbardziej. Sukienka w stylu boho na lato to był jeden z moich szyciowych planów na 2020 rok, który nareszcie udało mi się zrealizować! Najbardziej w całej reszcie innych planów zaskoczyła mnie i zblokowała przez chwilę pandemia oraz studia zdalne, ale stopniowo dążę do reszty zaplanowanych działań – i tych spisanych na blogu, i tych które mam dodatkowo na swojej osobistej liście. Spontaniczność i próby wykorzystania jak największej ilości posiadanego materiału w tworzeniu też mają u mnie jak zawsze miejsce – choć na razie skupiam się zwłaszcza na realizacjach zaległych szyciowych celów.
Mam nadzieję, że Wasze szyciowe plany też posuwają się powoli do przodu! Życzę miłego szycia 🙂
Ania
2 komentarze
maggie
Piekna sukienka,bardzo Pani pasuje:) Jak taki batyst zachowuje sie przy szyciu? Chce sprobowac uszyc z niego bluzke,ale mam obawy czy na jedna z pierwszych uszytych ubran nie będzie to za wcześnie
Biała Nić
Dziękuję!<3 Z batystu haftowanego szyłam po raz pierwszy i przyznam szczerze, że jest rewelacyjny. Myślę, że nie powinno być z nim większych problemów podczas szycia, tym bardziej, że jest to bawełna, więc na jeden z pierwszych uszytków będzie dobry. Proponowałabym jednak batyst bez haftu, jeśli nie czujesz się pewnie przy krojeniu części, które przy nawet niewielkim przesunięciu tkaniny mogą być widoczne na bluzce (zwłaszcza, jeśli wzór układa się równomiernie, jak np. na powyższym wzorze w kwiaty) .Poza tą uwagą, która myślę, że jest przy batyście niezwykle ważna, nie mam co do niego żadnych "zatrzeżeń" 😉 Powodzenia podczas szycia! Ania:)