Od marca do września -podsumowanie ostatniego półrocza Białej Nici
Pewnie dla nikogo nie będzie zaskoczeniem, jeśli powiem, że przez te pół roku sporo się działo i wiele się zmieniło. U mnie również. Ponieważ już dziś zaczął się październik i tym samym skończyłam te najdziwniejsze wakacje życia, postanowiłam ostatecznie zawrzeć i zamknąć moje ostatnie pół roku na karcie blogowego pamiętnika, a w niektórych kwestiach – niepotrzebnie już nie wracać do tego, co się wydarzyło lub nie. Nieco wrażliwsze osoby zachęcam do poczytania czegoś mniej drastycznego, bo o dziwo – będzie też nieco o moim życiu osobistym 😉 Co więc w tym czasie dokładnie się działo na blogu, w moim szyciu, a także w życiu? O tym poniżej. Natomiast osoby, które lubią raczej więcej szyciowych zdjęć i tematów, zapraszam od razu do wpisu, który udostępniłam jednocześnie z tym: Kostium w kwiaty – szycie zza kulis.
Ponieważ od nowego roku akademickiego chcę przywrócić zeszłoroczny tryb prowadzenia bloga i wrócić do comiesięcznych podsumowań, postanowiłam tym bardziej scalić w jeden wpis ostatnie miesiące – od marca do września. Dzięki temu między ostatnim podsumowaniem z lutego, a przyłym z października, nie będzie aż tak potężnej dziury oraz konsternacji: „A co się działo przez te pół roku?” 😉 W wyniku różnych wydarzeń i spraw nawet nie miałam na comiesięczne podsumowania sił mentalnych, czasem nawet fizycznych. Ale powoli z tym wracam, bo dzięki temu wiem, na czym się skupić w przyszłości i lepiej widzę, jak wygląda moja szyciowo-życiowa droga. Za to przez te miesiące szyłam całkiem sporo, bo tworzenie pomagało mi zwłaszcza w niektórych momentach się nieco „terapeutować”, kiedy czasem było w życiu bardziej pod górkę.
Co się działo na blogu?
Od tego może zacznę, by z tematów o blogu i szyciu przejść do krótkich wzmianek z życia osobistego, co w sumie najbardziej rzutuje na całokształt Białej Nici i pokazuje, czy miałam na coś czas, czy nie 🙂
To, co przede wszystkim było i wciąż jest dla mnie ważne, a nie miałam możliwości wcześniej się tym podzielić – Biała Nić obchodziła w marcu roczek! Ponieważ w tamtym czasie wybuchła epidemia, nikt o zdrowych zmysłach nie myślał o świętowaniu. Stąď konieczność zrezygnowania lub przesunięcia tej mojej małej radości. Ostatecznie się nią dziele teraz – pół roku później, w podsumowaniu. Jeden rok i pół prowadzenia mojego małego bloga, a tyle zmian w związku z tym! Zwłaszcza pod względem szyciowego rozwoju. Może nie wszystkie zmiany widać, więc postaram się o każdej z nich powiedzieć kilka słów.
O różnego rodzaju statystykach, informacje o tym, jakie wpisy cieszą się największym zainteresowaniem itp. „matematyczne” zagadnienia zostaną poruszone dopiero w grudniu, w zestawieniu rocznym. Na dziś mam nieco inne, ważniejsze wręcz tematy, które chcę tutaj poruszyć 🙂
Na blogu podstawową i zasadniczą zmianą, jaką można zobaczyć na stronie głównej, to oczywiście kategorie. Ostatecznie scaliłam w jednym miejscu tematy lifestylowe, macierzyńskie czy recenzje. Znacznie łatwiej będzie mi się dzięki temu czasem dzielić także pozaszyciową częścią siebie, co w praktyce okazuje się w moim przypadku trudniejsze, niż myślałam – nawet na piśmie! Stąd taki pomysł, by mieć do tego celu jedną kategorię, w której od czasu do czasu umieszczę coś o życiu, ale nie zbyt często. Dlaczego taka decyzja? O tym piszę więcej w podtytule o życiu. Tego lata zaczęłam też sił w pisaniu recenzji książkowej, której realizację można zobaczyć tutaj. Co jakiś czas różne recenzje książek czy filmów będą tu wciąż gościć.
Dodatkowo utworzyłam na blogu pobieralnię, dzięki której znacznie łatwiej można się po nim poruszać w poszukiwaniu wykrojów, czy w przyszłości – pobrania także różnych planów z zakresu organizacji czasu. Do planowania i organizacji czasu w przedstawionej teraz formie jeszcze krótko powrócę przy podsumowaniu i celach na przyszłość 🙂
Wpisy, które w tym czasie udało mi się zrealizować, to głównie tutoriale:
- Jak uszyć rękawy z materiałem wewnętrznym?
- Maseczka bawełniana z kieszonką i troczkami – tutorial.
- Łapka kuchenna i rękawica – jak uszyć?
- Jak uszyć fartuch kuchenny z falbanką?
- Prosta sukienka dla dziewczynki – tutorial.
- Gumka frotka / scrunchie.
- Jak uszyć dekolt typu V-neck?
Reszta wpisowych zagadnień z tego czasu, to np. mój krawiecki niezbędnik, przepis na kruche ciasto z owocami czy mój uniwersalny home decor na kilka sezonów 🙂
Ostatnie blogowe, ale też szyciowe zagadnienie, to sprzedaż moich różnych uszytków w sieci, co „według planu” (patrz tutaj), chciałam wykonać w te wakacje. Niestety się nie udało, bo się nie wyrobiłam. I z powodu prywatnych spraw, ale też przez techniczne zagwozdki związane głównie z „dłubaniem” przy sklepie Facebooka. Chyba się starzeję, bo dla mnie to trochę czarna magia i przestałam ogarniać świat Fcb, odkąd został tam zmieniony wygląd. Ciężko mi się tam normalnie odnaleźć.
Jakie zmiany w szyciu?
Tu prawdziwy ogrom różnych zmian! Ponieważ szycie stanowi nie tylko moją wielką pasję, ale też świetny „rodzaj terapii”, było go u mnie i wciąż jest naprawdę sporo. Raczej się to nie zmieni, póki starczy lat, sił, chęci i… materiałów 😉 Ponieważ w dwa ostatnie miesiące wakacji nie miałam tyle czasu na dłuższe pisanie, ile bym chciała – dużo różnych letnich uszytków, które nie doczekały się osobnych wpisów, można znaleźć na moim koncie IG lub Fanpage’u Facebooka.
Kiedy zaczynałam bloga, prawdę mówiąc nie wiedziałam wtedy, w którą stronę pójdę, choć z tyłu głowy od zawsze pragnęłam szyć dla siebie ubrania. By mieć takie, o jakich naprawdę marzę, które rzeczywiście chcę mieć w swojej szafie. Kiedy parę miesięcy temu odważyłam się na ten krok, powoli zmierzam do tego celu, by cała garderoba mojej małej, trzyosobowej rodzinki była szyta „na miarę”. Tylko marzenie czy cel do osiągnięcia? Każdy może odpowiedzieć na to pytanie sam lub wyrazić swoją opinię na głos. Na razie powiem szczerze tyle, że od początku roku kupiłam w sklepie jedynie buty i skórzaną kurtkę, którą na ten moment po prostu boję się szyć i wysoce prawdopodobne, że przy aktualnych umiejętnościach po prostu nie dałabym rady 🙂
Blog zaczął się od uszycia prostej pościeli dla niemowlęcia. Aktualnie jest o szyciu sukienki czy o instrukcji szycia dekoltu typu V-neck. Ciekawa jestem, jaki wpis okaże się u mnie „tym ostatnim w życiu” 😉 Jedno wiem na pewno – że szycie rozkochało mnie w sobie bez reszty i jak Bóg da, będzie mi już zawsze towarzyszyć!
Co się wydarzyło w życiu prywatnym?
Osobiście za bardzo nie lubię mówić o swoim życiu prywatnym – zwłaszcza, kiedy sporo się w nim dzieje lub napotykam po drodze różne przeszkody. Te z natury wolę przeżywać w samotności. Jednak niektóre sytuacje i plany, które miałam do realizacji, właśnie z powodów osobistych nie miały racji bytu – stąd mały zarys, co się u mnie dzieje i czemu np. tutorial o szyciu wkładu do wózka jeszcze się nie pojawił, choć miałam zamiar go już zrobić. Dzieląc się tą niewielką częścią siebie na piśmie mam nadzieję na to, że znacznie łatwiej przyjdzie mi się uporać z różnymi „demonami” (nie tylko przeszłości;), które czasem drzemią w każdym z nas. Przez te ostatnie pół roku są to także sprawy dość przełomowe. Wstępnie podzielę je na pozytywne i negatywne, zaczynając od tych drugich, wieńcząc je pozytywami, by nie było zbyt wiele smutków w jednym miejscu 😉
Odrobinę o jednym z wielu różnych trudów…
Ponieważ Covid spowodował, że byłam zmuszona studiować zdalnie – całkowicie rozregulował mi się dzień, a organizacja czasu uległa diametralnej różnicy. Wynikło to głównie z faktu, że na ten moment żyjemy z mężem w małym mieszkaniu, gdzie nie ma mowy o zamknięciu się we własnym pokoju, w którym mogłabym się przykładowo skupić na zajęciach czy nauce (moja pracownia znajduje się w rogu salonu;). Jeśli dodamy do tego małą Kruszynę, która właśnie w tych miesiącach zaczęła się nam coraz bardziej buntować i sporo wymuszać krzykiem (2 latka wybiły!) oraz męża, który aż do tej pory też musi pracować z domu – pod tym względem przeżywam prawdziwy chaos, w którym do teraz niełatwo mi się odnaleźć. Dodatkowo najbliższa rodzina mieszka poza naszym miastem i rzadko nas odwiedza, bo… nie lubią dużych miast, więc w dużej mierze nie mamy możliwości, by pozostawić Kruszynę dziadkom. W sumie, gdyby choć jedno z nas miało swój własny pokój i mogło się w nim choć na chwilę zamknąć – już byłoby cudownie. Ale na szczęście mamy ostatecznie taką możliwość:)
… i trochę o małych & wielkich przełomach
W międzyczasie postanowiliśmy przemalować mieszkanie i wpadliśmy na pomysł, by jeden osobny pokój, który służył nam za wspólną sypialnię, przerobić wyłącznie na pokój dla córki. Dzięki temu Kruszyna będzie miała swoje własne miejsce do zabawy, a salon stanie się wolny od kącika pełnego zabawek 😉 Widać, że chyba już nadszedł i u niej ten czas, bo też się cieszy na tę perspektywę. To aktualnie wciąż się u nas dzieje i zajmuje przy tym dość sporo czasu oraz energii, ale liczę ogromnie, że takie zmiany przyczynią się do poprawy naszego samopoczucia i lepszej organizacji czasu oraz przestrzeni.
Teraz coś najpozytywniejszego. W te wakacje nadszedł u nas także czas na poszukiwanie działki. Od początku małżeństwa naszym wielkim, wspólnym marzeniem był i od zawsze jest dom. Codziennie staramy się stopniowo zmierzać do tego wyznaczonego przez nas celu. Poszukiwanie swojego miejsca na ziemi zajęło nam naprawdę sporo czasu i wysiłku, ale w końcu je znaleźliśmy! I mimo powyższych braków w aktualnych udogodnieniach mieszkaniowych, ta perspektywa ogromnie nas cieszy i coraz bardziej napawa nadzieją na lepsze jutro. Świadomość znalezienia swojego miejsca na ziemi to piękne uczucie, którego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. I mimo tego, że wciąż niektóre sprawy w naszym życiu wymagają uporządkowania czy są dość niepewne – mocno się trzymam naszej przyszłej perspektywy życia ❤
Który z powyższych tematów chcę ostatecznie zamknąć?
Przede wszystkim to wszystko, co mi niepotrzebnie ciąży, jako „sprawy niedokończone”. Zwłaszcza te, które są związane ze sprzedażą uszytków, bo tego celu nie udało mi się zrealizować tak, jak zaplanowałam. Po prostu nie wyszło i muszę to zaakceptować, a tym razem jest to dla mnie dość trudne. Uświadamiam więc sobie w duchu, że z tym nie wszystko stracone. Staram się być wobec siebie wyrozumiała i wciąż mówię sobie: „Anka, spokojnie. Życie jeszcze młode, energii nie brakuje, to i czas na wszystko przyjdzie, więc luz!”. Więc staram się luzować, bez niepotrzebnego już myślenia, że „to miało być na wczoraj!”, bo ileż można 😉 A ze sprzedażą będę powolutku ruszać, we własnym tempie i możliwościami..
Może niekoniecznie chcę sprzedawać jakoś oficjalnie, bo nie jest to mój główny cel, ale dobrze będzie powystawiać i powrzucać to, co mam aktualnie na sprzedaż. Wtedy rzeczywiście uznam temat za zamknięty, kiedy te różne, gotowe już uszytki nie będą mi wciąż latać po pracowni 😉 A pracując nad tą niepotrzebną spiną, to przy okazji nawet się zaczęłam dogadywać z tym „fejsbukowym sklepikiem”. A nuż zachowam go już na stałe, kiedy stanie na nogi? Czas pokaże, a ja muszę go sobie po prostu dać.
Jakie plany na kolejne miesiące?
Przez te półtora roku istnienia bloga, zaczynam powoli odkrywać w nim swoje własne ścieżki i bardziej ukierunkowywać się na te, które są „moje” oraz poboczne, które pojawią się tu od czasu do czasu. Główną tematyką jest i będzie dla mnie… szycie oraz tworzenie! Są to takie tematy, o których nawet tylko pisząc, chcę już z nimi działać. Nawet słyszę już dźwięk maszyny do szycia 😉 Tych zagadnień mam tutaj najwięcej, co też jest nie bez powodu, bo także sama nazwa bloga wskazuje na szycie, więc te zagadnienia będą tu najważniejsze.
Tworzenie skupię zarówno wokół tematyki szycia, jak i wszystkiego, co się wiąże z powstawaniem czegoś z niczego – czyli wciąż będą tutaj moje pomysły na aranżacje wnętrz, sposoby na różne dekoracje DIY czy… przepisy. Tak, te również wliczam do tworzenia 😉 W końcu zrobienie pysznego posiłku czy idealnego biszkoptu to też powstawanie czegoś nowego. W dodatku pysznego, dzięki połączeniu kilku różnych składników. Prawie jak szycie, tylko można to zjeść!
Na jesień zabieram się powolutku za kolejną próbę dziergania. Powoli zaczynam „cierpieć” na syndrom niespokojnych rąk, ale dobrze mi z takim stanem, bo być może wydziergam dla siebie i rodzinki coś fajnego. Na samą myśl aż trzęsą mi się ręce, więc to chyba dobrze! Po prostu muszę coś „dłubać” w rękach i tyle, bo inaczej zwariuję 😉 Dzięki odkryciu takich miejsc jak otulamy.pl oraz sposoby na dzierganie od Dagny Zielińskiej mam sporą nadzieję, że moja kolejna próba tworzenia na drutach nie okaże się fiaskiem. Druty już kupiłam, teraz zabieram się za włóczkę! Chętnie poznam tej jesieni nieco bardziej ten rękodzielniczy świat, oglądając przy tym „Przyjaciół” po angielsku (to tak na potrzeby studiów + rekreacji, bo zawsze chciałam to zrobić) ❤
Co dalej? Przede wszystkim, wciąż się rozwijać w szyciu, a także pisaniu. Za parę dni rozpoczyna się nowy rok akademicki, więc szycia będzie na powrót mniej, niż miało to u mnie miejsce podczas wakacji. W sumie ani tutaj, ani na blogu nie podzieliłam się każdym uszytym przeze mnie letnim uszytkiem, ale nic straconego. Za parę miesięcy znów będą wakacje i na powrót będę chodzić w letnich, uszytych przez siebie rzeczach, a przy okazji stworzę też coś nowego. Kto wie – może nawet zimą, szykując się do wiosny i lata? 🙂
W ukryciu wdrażam już w życie „usprawniacz mojego czasu”, w postaci tematycznego, szyciowo-życiowego plannera. Chcę w nim zawrzeć wszystko to, co mi przyszło z nim na myśl podczas tworzenia jednego projektu tego lata. A była to wtedy biała batystowa sukienka w stylu boho. Miałam podczas jej szycia sporo przemyśleń związanych z organizacją czasu. Pomysł czekał cierpliwie i układał się stopniowo w mojej głowie. Teraz go powoli przerzucam na rzeczywistość. Tym razem jednak na papierze, zamiast w postaci uszytków 😉
Sprzedaż – czy dalej będzie?
Tak! Tworzę stopniowo na „fejsbukowym sklepiku” w związku z nią podział na dwie kategorie. Pierwsza z nich to tzw. Bazarek, czyli rzeczy #uszyteużyte, które już u mnie leżą od dłuższego czasu i z różnych powodów są niespożytkowane. Przykładowo mam do odsprzedania w dobrym stanie czapki dla dziecka, z których Kruszyna już wyrosła, a nie mam ich komu oddać – bo w rodzinie i u bliskich znajomych mniejszych dziewczynek od niej brak, a to takie typowo dziewczęce wzory i kolory 🙂
Drugim typem sprzedaży, który tworzę, to #szyciezresztek, czyli wszystkie uszytki różnej maści powstające z tych materiałów, które pozostają i wciąż pozostały mi po szyciu różnych rzeczy. Wiele z nich już od dłuższego czasu zabiera mi sporo miejsca w pracowni i chcę je w ten sposób spożytkować oraz stopniowo przechodzić do szycia maksymalnego – czyli takiego, w którym z aktualnie tworzonego materiału do końca spożytkuję choćby najmniejszy kawałek. Nie chcę niepotrzebnie trzymać różnych nieużywanych, pozostałych części materiałów tylko dla siebie, bo niepotrzebnie zajmują mi miejsce. Sporo z nich zużywam do szycia różnych prezentów dla bliskich, ale część z nich mi pozostaje, stąd taki pomysł 🙂
Ostatecznie wrzucę ten sklep na stałe do Fanpage’a Facebooka, a gdy pojawi się coś nowego – dam znać głównie w relacjach „na socialach”, a jedynie raz na jakiś czas bardziej oficjalnie ogłoszę ich sprzedaż.
Wypracowanie czasu na odpoczynek
Poza całą gamą wymienionych spraw, wciąż poszukuję swoich dróg do stworzenia dla siebie czasu na odpoczynek, który stał się dla mnie równie ważny, jak i inne sfery życia. Odpowiedni odpoczynek za dnia pomaga mi zregenerować siły i umysł, czego wciąż się uczę, bo odkąd pamiętam – wcześniej zawsze miałam mały problem, by się choć na chwilę zatrzymać 😉 Świadomość o potrzebie odpoczynku przyszła do mnie podczas miesięcznej przerwy od Białej Nici, którą zdecydowałam się wziąć w czerwcu. Aktualnie wolniejszy, spokojniejszy sposób życia, często poza światem „sociali” (zwłaszcza podczas tworzenia!), stał się dla mnie na ten moment idealnym rozwiązaniem, by za bardzo nie pędzić do przodu i się móc na dłużej zatrzymać. Pomyśleć, odetchnąć, nabrać dystansu także do samej siebie, spędzić czas w ciszy. Takich spokojniejszych chwil szukam w całym pędzie życia i życzę ich każdemu, bo kiedy już nadchodzą – są naprawdę piękne!
Podsumowanie
Niewątpliwie każdy byłby w stanie napisać o sobie równie długi, różnorodny i rozbudowany esej o tym, co się wydarzyło przez ostatnie pół roku. Jeśli ktoś ma podobnie, jak ja i po spisaniu swoich przemyśleń oraz różnych doświadczeń poczuje się wolniejszy od różnych myśli – zachęcam do pisania o nich 🙂 Niekoniecznie musi to być oczywiście tutaj czy ogólnie w sieci. Mi na przykład pisanie różnych przemyśleń czy podsumowań swoich różnych poczynań bardzo pomaga. Zwiększa to moją produktywność, bo wiem, co robić dalej, a dodatkowo polepsza mój stan emocjonalno-psychiczny, który dzięki pisaniu staje się wolniejszy. Bardziej lekki. Nieobciążony burzą przeróżnych spraw, które wciąż by żyły niepotrzebnie w moim umyśle, bo ogólnie – dużo różnych myśli kłębi mi się przeważnie w głowie. Na piśmie mają swoje „ujście”. I przy okazji ćwiczę pisanie 🙂
Mam nadzieję, że wraz z zakończeniem tych wakacji i rozpoczęciem nowego roku akademickiego uda mi się na tyle zorganizować, że wciąż znajdę czas na każdą ze sfer mojego życia, która wiąże się z dalszym samorozwojem. By poza gamą macierzyńskich trudów, codziennych obowiązków z tym związanych, był zawsze odpowiedni czas na naukę, szycie, tworzenie i blogowanie. Liczę, że dzięki pracy nad szyciowo-życiowym plannerem nie dojdzie już do sytuacji, w której będę musiała z czegoś zrezygnować. Jeśli nawet tak się stanie – znów na chwilę odpocznę od białoniciowego świata.
Może chociaż Wasze ostatnie półrocze było mniej chaotyczne i nieco spokojniejsze od mojego. Mam nadzieję, że tak! Trzymajcie się i do kolejnych podsumowań – liczę na to, że teraz już wyłącznie miesięcznych 🙂
Ania